04 marca, 2013

When Fashion meets Law


Pierwsze spotkanie Akademii Soft Skills dla Prawników oraz Fashion Law Business

W siedzibie Horsecka Jewellery w Kamienicy Braci Jabłkowskich, projektantki oryginalnej i niezwykle okazałej biżuterii, odbyło się pierwsze spotkanie z cyklu "Where Fashion meets Law"


Pierwszą z prelegentek była Agnieszka Prus, założycielka marki AGA PRUS handmade shoes, która opowiedziała o tym, jak postanowiła kontynuować tradycję rodzinną i w ślad po dziadku i ojcu, jako pierwsza kobieta, zajmować się szewstwem i produkcją wspaniałych, ręcznie szytych, butów na miarę. Jednak - jak zaznaczyła już na początku - sama butów nie szyje. Aga, filigranowa i przypominająca Włoszkę, jest z wykształcenia projektantem grafikiem, ukończyła warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Buty od AGI PRUS są niepowtarzalne, właściwie każdy model jest szyty dla indywidualnego klienta. Można wybrać samemu kolor, rodzaj skóry, podeszwę. Wykonane są wyłącznie ze skór naturalnych, pochodzących głównie z włoskich garbarni, a nieliczne sztuki  - jeszcze ze skór "odziedziczonych" po dziadku. Na parę czeka się od 4 do 6 tygodni. Obecnie dostępnych jest 7 modeli butów dla pań, w różnych zestawieniach kolorystycznych. Nie są to buty "na jeden sezon", to klasyka, którą nosi się latami i nigdy nie wychodzi z mody. Jak zdradziła nam Aga, największym powodzeniem cieszą się buty płaskie, w związku z tym myśli o tym, by w przyszłości w ofercie pojawiły się też klasyczne baleriny. 


Muszę przyznać, że zakochałam się w tych butach i związanej z nimi filozofii. Mało jest bowiem w dzisiejszych czasach prawdziwych rzemieślników, którzy w każdą produkowaną rzecz wkładają całe swoje serce. Dziś króluje masowość. Właścicielki stóp nietypowych: malutkich (rozmiary już od 35!), bardzo dużych (są też takie w rozmiarze 43), bardzo wąskich (jak ja...) czy szerokich, znajdą tam coś dla siebie. Myślę, że warto też wziąć pod uwagę fakt, że takie buty - kupione raz, będą nam służyć latami. 




MY COLLAR to druga z firm zaproszonych na spotkanie. Jak wskazuje sama nazwa, będzie o kołnierzykach. Założycielka MY COLLAR, Aneta Oleszkiewicz, to prawniczka. Jak sama powiedziała, nutę kreatywności miała w sobie od dziecka, kiedy sama wymyślała sobie ubrania. Z czasem zaczęła nosić swoje projekty - również kołnierzyki. Jej przyjaciele i znajomi także chcieli takie mieć i tak to wszystko się zaczęło. Aneta traktuje kołnierzyki jak element ubrania. To małe dzieła sztuki - zaokrąglone, ostre, z dłuższą lub krótszą stójką, gładkie lub we wzory i z kryształami - przypominającymi biżuterię. Chociaż projektanta dysponuje gotowymi wzorami i okazami, jest, jak powiedziała, otwarta na nowe pomysły. Zajmuje się też stylizowaniem - często zdarza się, że ktoś wysyła jej zdjęcie ubrania, stylizację, a ona dobiera do nich lub projektuje całkiem nowy - kołnierzyk. Każdy z nich jest szyty przez współpracującą z firmą krawcową w Polsce. Wielką inspiracją Anety Oleszkiewicz jest Paryż, gdzie mieszkała wcześniej. W mieście mody zarówno ludzie, jak i otoczenie, sprawiają, że w założycielce MY COLLAR rodzą się nowe pomysły - dlatego i dziś zdarza się jej lecieć właśnie tam w poszukiwaniu pomysłów na nowe kołnierzyki. 


Aneta Oleszkiewicz przyznała, że jej wykształcenie prawnicze bardzo pomaga w prowadzeniu własnej firmy, zarówno w kwestiach praktycznych, jak rejestracja i opodatkowanie, jak i pod względem stricte prawniczym - w odniesieni do praw własności intelektualnej. 

Na pytanie o to, czy kołnierzyki (i mankiety - także dostępne w ofercie) nie są trendem sezonowym, projektantka odparła, że klasyka zawsze będzie w modzie, a nic nie jest bardziej ponadczasowe, jak schludny kołnierzyk - nie tylko w bieli. Myślę, że miała tu całkowitą rację!


Trzecim gościem, który zabrał głos wczorajszego wieczoru, była prawniczka Sylwia Duszyńska z kancelarii prawnej Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy, która w krótkim wykładzie przedstawiła podstawowe zagadnienia prawa własności intelektualnej i prawa konkurencji, tak nieodłącznie związane z designem, modą i prowadzeniem własnego związanego z nimi biznesu. Pani Sylwia opowiedziała, jak w praktyce wygląda rejestracja wzoru przemysłowego i znaku towarowego, przy okazji wprowadzając pojęcie tzw. niezarejestrowanego wzoru przemysłowego, chronionego przez prawo wspólnotowe. Innym zagadnieniem, które przybliżyła prelegentka, były prawa autorskie, chroniące autora dzieła, także tego modowego. Zaznaczyła, że prawa autorskie nie trwają wiecznie, a tylko 70 lat po śmierci autora, a także, że - ku zdziwieniu niektórych - inspiracja dziełem nie jest zabroniona. 


Pani Sylwia Duszyńska w interesujący sposób pokazała, jak ważne jest prawo przy okazji tworzenia i chęci sprzedaży swoich dzieł. Za pomocą przykładów z orzecznictwa i praktyki zilustrowała, jak często spierają się wielkie marki modowe (sprawa Gucci vs. Guess), ale także zwykli ludzie (sprawa Reserved). Choć prawo własności intelektualnej i konkurencji w aspekcie mody dopiero zaczyna być tematem poruszanym w polskich sądach i kancelariach, to niewątpliwie jest to temat ważny i szalenie interesujący, zarówno z punktu widzenia tworzących, jak i odbiorców.


Ostatnimi prelegentkami w ramach spotkania inspirującego Fashion Law Business były założycielki firmy Much Love, produkującej piękne i niepowtarzalne męskie muszki. W tym miejscu pojawiły się pytania - dlaczego to właśnie męska część odbiorców otrzymała ten zaszczyt?  Dziewczyny obroniły się argumentem, że obecnie zdecydowana większość rynku modowego i designu skierowana jest do kobiet, dlatego mężczyźni mogli czuć się poszkodowani... Stąd pomysł na tworzenie much. 

Są ich dziesiątki, małe i duże, klasyczne i o tzw. kroju "origami", gładkie, w kratę, kwiaty i groszki. Właścicielki Much Love chciały, by muszka, tak elegancka, kojarząca się z elegancją i garniturem, mogła wejść również do mody codziennej, casualowej. Stąd kwiaty, paski, wzory i cała feeria barw.  Każda muszka jest niepowtarzalna, nie zdarzają się takie same - nawet, jeśli będą miały ten sam kolor czy materiał, ich kształt będzie inny. I wszystkie są szyte ręcznie, co jest dziś także rzadkością. Choć początkowo w ofercie występowały tylko muszki zapinane, teraz coraz więcej zamówień dotyczy tych wiązanych. A więc mamy tutaj powrót do korzeni i czystej klasyki w tym gatunku. Nie wiem, czy to kwestia samego pomysłu, czy wzorów i kolorów tych much, ale od patrzenia na nie, od razu poprawił mi się humor! 

Na zakończenie spotkania, uczestnicy mogli wziąć udział w loterii wizytówkowej. Po spotkaniu wszyscy udali się do znajdującego się niedaleko Aroma Espresso Bar, gdzie w miłej atmosferze i przy pysznym jedzeniu i kawie, odbyły się dyskusje i rozmowy podsumowujące wydarzenie. 






Autor tekstu: http://restlessblonde.blogspot.com/


Partnerzy wydarzenia:


Horsecka Jewelry www.horseckajewelry.com 

Kancelaria prawna Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy www.lsw.com.pl

Instytut Allerhanda www.allerhand.pl